Kule 2
42-110 Popów

Tel.: 34 310 40 36
Fax: 34 310 36 53

Kobieta Komendant

komendant„Przełożonym się bywa, a człowiekiem się jest”.

W marcowym wydaniu Forum opublikowano wywiad z płk Magdaleną Knapik Komendantem COSSW w Kulach.:

Nieczęsto zdarza się żeby jedną z jednostek organizacyjnych Służby Więziennej kierowała kobieta. Dziś na pytania odpowie nam Pani płk Magdalena Knapik – Komendant Centaralnego Ośrodka Szkolenia Służby Więziennej w Kulach.

Od dawna jest Pani związana z pracą dydaktyczną, a zatem kierowanie jednostką szkoleniową nie jest dla Pani nowością?

M.K.: Kierowanie całą jednostką jest jak najbardziej dla mnie nowe. Jednak z pracą dydaktyczną jestem związana od wielu lat. Do Służby Więziennej wstąpiłam w 1998 roku. Przez wiele lat pełniłam służbę jako młodszy wykładowca w Centralnym Ośrodku Szkolenia Służby Więziennej w Kaliszu. Przez lata specjalizowałam się i prowadziłam zajęcia z takich przedmiotów jak zagadnienia finansowe, czy kwatemistrzowskie. Nieobca mi jest także pragmatyka służbowa i zagadnienia prawne. Przez blisko jedenaście lat byłam kierownikiem Zakładu Administracyjno-Prawnego COSSW w Kaliszu

Co jest najistotniejsze w zarządzaniu?

M.K.: Myślę, że zdrowy rozsądek i globalne spojrzenie na całą jednostkę, a przede wszystkim na pracujących w niej ludzi. Jednostka organizacyjna zarówno zakład karny, jak i ośrodek szkolenia, to skomplikowany mechanizm, a każdy z funkcjonariuszy i pracowników jest odpowiedzialny za wypełnianie powierzonej mu części obowiązków. Te wszystkie czynności składają się na dobre funkcjonowanie całej tej skomplikowanej machiny. Zarządzający nie mógłby sam wykonywać powierzonej mu roli bez współpracy z pełniącymi w niej służbę funkcjonariuszami i zatrudnionymi pracownikami. Każda osoba jest ważna i każda osoba jest potrzebna. A od tego jak wypełni swój obowiązek zależy efekt końcowy, czyli np. zapewnienie porządku i bezpieczeństwa w jednostce organizacyjnej czy prawidłowego jej funkcjonowania.

Co uważa Pani za największy swój sukces?

M.K.: Zawodowy?

Tak

M.K.: Myślę, że to gdzie teraz jestem, czyli w Centralnym Ośrodku Szkolenia Służby Więziennej w Kulach i mam okazję pracować z fantastycznymi ludźmi. Zawsze miałam to szczęście otaczać się takimi osobami. Moim sukcesem jest również to, że praca sprawia mi przyjemność, a nie jest tylko miejscem „do zarabiania pieniędzy”, choć oczywiście bywały też trudne momenty.

W przyszłym roku Ośrodek obchodzi piętnastolecie działalności dydaktycznej, zamierza Pani uczcić w jakiś sposób tę rocznicę?

M.K.: Oczywiście, że tak. Każdy jubileusz wart jest odpowiedniej odprawy. W szczególności na docenienie zasługuje kadra, która współtworzyła przez ten czas Ośrodek i złożyła się na wyniki jego działalności. Mam nadzieję, że sytuacja się zmieni i nie będziemy musieli działać w reżimie sanitarnym spowodowanym pandemią. Jednak zanim będziemy świętować czeka nas jeszcze wiele zadań.

Jakie to zadania?

M.K.: Kadra dydaktyczna Ośrodka jest w trakcie tworzenia nowych programów szkolenia, które mam nadzieję uda się wdrożyć jeszcze w tym roku. Konstruujemy programy oparte na swoich doświadczeniach zarówno w służbie w jednostkach podstawowych, jak i długoletniej praktyce w nauczaniu. Osobiście kładę duży nacisk na upraktycznienie szkoleń zawodowych oraz doskonalenia zawodowego. Czas spędzony przez funkcjonariuszy w Ośrodku musi zostać maksymalnie dobrze wykorzystany. Podwaliną naszej służby są przepisy, jednak programy tworzone teraz przez nas mają pokazać odzwierciedlenie i zastosowanie przepisów w praktyce. Szkolenie się zmieni ponieważ wymaga tego zmieniająca się rzeczywistość, która nas otacza. Do służby przychodzą nowi ludzie, wdrażane są nowe technologie, wykorzystywany coraz to bardziej skomplikowany sprzęt i urządzenia. Programy szkolenia muszą odpowiadać na te nowości, a nawet wybiegać o krok naprzód. Dyrektor Generalny SW wydał zarządzenie w sprawie powołania zespołu ds. skonstuowania programów. Moi wykładowcy we współpracy ze specjalistami z CZSW, podjęli już prace nad nowymi programami nauczania. Programy szkolenia to najbliższy i najważniejszy cel do zrealizowania.

Ale Ośrodek to nie tylko dydaktycy.

M.K.: Oczywiście. Kadra dydaktyczna to niewielka część wszystkich funkcjonariuszy i pracowników Ośrodka. Bez wszystkich osób, które zajmują się innymi zadaniami niż nauczanie, niemożliwe byłoby funkcjonowanie jednostki. To tak samo, jak w zakładzie karnym. Działy ochrony i penitencjarne to trzon wiodący, ale przecież bez kwatermistrzów, ewidencji, finansów, czy służby zdrowia jednostka podstawowa nie przetrwałaby pewnie ani jednego dnia. Podobnie jest w Ośrodku Szkolenia. Cóż z tego, że proces dydaktyczny toczyłby się bez zastrzeżeń, gdyby np. słuchacze chodzili głodni i nie mieli odpowiedniego miejsca na naukę i odpoczynek. Zakłady dydaktyczne i działy pozadydaktyczne w Ośrodku działają na zasadzie naczyń połączonych. Gdy braknie jednego z nich, cała skomplikowana konstrukcja nie działa prawidłowo, albo w ogóle nie działa.

A jakie są Pani plany na przyszłe funkcjonowanie Ośrodka?

M.K.: Mam dość sprecyzowaną wizję działalności jednostki, którą zarządzam. Chciałabym, aby Centralny Ośrodek Szkolenia Słuzby Więziennej w Kulach był jednostką wiodącą wśród pozostałych jednostek dydaktycznych. Stawiam na rozwój i ciągłe podnoszenie swoich kompetencji i kwalifikacji. Motywuję kadrę, aby stale doskonaliła swój warsztat pracy. Chcę, aby moja kadra wskazywała kierunek działalności szkoleniowej dla innych ośrodków. Chciałabym także rozpropagować pomysł czasowych wymian kadrowych pomiędzy ośrodkami szkolenia.

Zabrzmiało poważnie...

M.K.: To nic strasznego. Uważam, że na rozwój w dużym stopniu wpływa wymiana doświadczeń. Chce, aby moi wykładowcy jeździli do innych ośrodków i tam prowadzili zajęcia, a także chciałabym zapraszać kadrę dydaktyczną z innych jednostek dydaktycznych i nie tylko, aby tu na miejscu porównać doświadczenia i pokazać niejednokrotnie świeże spojrzenie na daną kwestię. Nie możemy osiąść na laurach. Nie możemy być skostniali poieważ nie rozwijając się, człowiek tak naprawdę się cofa.

Jest Pani wymagająca?

M.K.: Myślę, że tak. Uważam, że wymagać należy przede wszystkim od siebie, a później od innych. Stawianie współpracownikom realistycznych wymagań powoduje, że są oni bardziej zmotywowani. Niektórzy twierdzą, że motywatorem do działania są przede wszystkim pieniądze w postaci uposażeń czy nagród. To jest istotne, ale ja uważam, że nic nie zastąpi dobrej atmosfery w środowisku, w którym się pracuje. Ważna jest także świadomość współpracy i wsparcia. A zatem należy wymagać, ale także tworzyć dobrą atmosferę. Wtedy efekty przerosną nasze najśmielsze oczekiwania.

Jest Pani zwolenniczką karania czy nagradzania?

M.K.: Oj chyba nie ma osoby, która lubiłaby być karana, ale wymierzanie kary to jeszcze większy ciężar dla przełożonego, który tę karę musi czasem wymierzyć. Przełożony musi wszechstronnie rozpoznać sprawę i karać jedynie w przypadkach na to zasługujących. Absolutnie nie jestem zwolenniczką karania, ale czasem zdarzają się trudne sytuacje i takie działania także trzeba podjąć. Chciałabym przede wszystkim nagradzać, jednak jak powszechnie wiadomo nie zawsze jest to możliwe, bo czasem nie ma za co. Trzeba zatem znaleźć złoty środek. Z jednej strony wymagać i chwalić za prawidłowe pełnienie służby. Z drugiej strony starać się, o ile to możliwe, nie dopuścić do przekroczenia przez podwładnych dyscypliny służbowej. Instrumentem do tego jest rozmowa, wydawanie jasnych poleceń. Myślę, że zdarzać się będzie zarówno nagradzanie jak i karanie, ale tego karania oby było jak najmniej.

Czy zarządzanie w kobiecym wydaniu różni się według Pani od tego, gdy zarządza mężczyzna?

M.K.: Myślę, że tu nie chodzi o różnice między płcią, ale o to jaki kto ma charakter. Oczywiście zarządzający mężczyźni zapewne są może bardziej stanowczy, ale z drugiej strony mniej uwagi poświęcają szczegółom. Kobiety są pewnie bardziej empatyczne. Chociaż według mnie to zależy bardziej od charakteru niż od płci. Osobiście jestem dość stanowcza i potrafię szybko podejmować decyzje. Co nie znaczy, że robię to pochopnie i bez zastanowienia. Cały czas mam na uwadze to, że pracuję na tzw. „żywym organiźmie” i na bieżąco muszę reagować na wszelkie zmiany.

Jaki był najtrudniejszy moment w Pani służbie?

M.K.: Hmm… Nie było ich na szczęście wiele, ale minęły i nie ma co do nich wracać. Z zasady jestem optymistką i zawsze staram się, aby złe momenty, które się zdarzyły i pewnie będą się zdarzały (oby jak najrzadziej) dawały mi siłę do refleksji, wyciągnięcia wniosków, które zaowocują znów uśmiechem na ustach. Złe momenty to również impuls do zastanowienia się nad sobą i przewartościowania niektórych spraw, tak aby przyniosło o efekt w postaci bycia lepszym człowiekiem. Od kiedy jestem przełożonym: najpierw kierownikiem zakładu szkoleniowego w COSSW w Kaliszu, teraz komendantem, staram się kierować zasadą, że „przełożonym się bywa, a człowiekiem jest”.

Jak wypada porównanie jednostki, którą obecnie Pani kieruje, z poprzednią, w której pełniła Pani służbę przez wiele lat? Czy jest możliwe w ogóle takie porównanie?

M.K.: Trudne pytanie. Poprzednia jednostka – COSSW w Kaliszu miała kilkudziesięcioletnią tradycję, tutejszy Ośrodek dopiero tę tradycję buduje. Niewatpliwie chciałabym przenieść na tutejszy grunt znane mi sprawdzone i dobre rozwiązania. Powtórzę się, ale chciałabym, żeby teraz to Centralny Ośrodek Szkolenia Służby Więziennej w Kulach był jednostką wiodacą i nadającą trendy w dydaktyce. W tym celu musimy zwiększyć pojemność, a także liczbę kadry szkoleniowej. Marzy mi się rozbudowa i wybudowanie nowego pawilonu szkoleniowego, który mógłby pomieścić jeszcze stu dwudziestu szkolących się funkcjonariuszy. Na razie nasza baza szkoleniowa liczy 246 miejsc. Mówię tu zarówno o Ośrodku w Kulach jak i naszym Oddziale Zamiejscowym w Sulejowie. Wiele już zostało zrobione na terenie COSSW w Kulach znajduje się nowoczesna strzelnica. Dysponujemy także dość dobrą bazą szkoleniowo-sportową. Myślę, że miejsce to wymaga pracy i dalszego rozwoju. Pełni tu służbę doświadczona i zaangażowana kadra. Mam nadzieję, że wspólnymi siłami wypracujemy markę i prestiż Ośrodka.

Czego pozostaje życzyć Pani na nowym stanowisku służbowym?

M.K.: Żeby budżet państwa umożliwiał nam dalszy rozwój i inwestycje, abyśmy mogli realizować zaplanowane przedsięwzięcia. A ze strony kadry, aby wspierała mnie tak, jak to ma miejsce do tej pory, żebyśmy wspólnie pracowali na dobre imię Ośrodka.

Czy pomimo wielu wymagających wyzwań, zostaje Pani czas na jakieś hobby?

M.K.: Tak, uważam, że każdy powinien znaleźć czas wolny. Jak można się domyślić osoby odpowiedzialne za funkcjonowanie jednostek nie pracują tylko w wyznaczonych godzinach służby, ale w czasie wolnym niejednokrotnie zastanawiają się nad rozwiązaniem istotnych, palących problemów. Jednak trzeba zaplanować sobie też czas na oddech, na reset, na odpoczynek i przyjemności. Moim hobby jest sport. Zawsze byłam bardzo aktywna i po prostu lubię spędzać czas na świeżym powietrzu. Od kilku lat uprawiam Nordic Walking. I nawet, (śmiech) tu się muszę pochwalić, ostatnio zdobyłam szlify trenerskie w tym zakresie. Chodzenie mnie odstresowuje, jest to coś co lubię. Wtedy mimo wysiłku, odpoczywam i nabieram siły. Wszystkim gorąco polecam aktywność fizyczną. Pomaga, wzmacnia nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim mentalnie.

Dziękuję za rozmowę

Z Komendantem Centralnego Ośrodka Szkolenia Służby Więziennej w Kulach płk Magdaleną Knapik

rozmawiała mjr Paulina Ryś-Gonera.